wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział Piąty

   Jak zwykle rozdział betowała Nargla ♥.
   Kolejne dni mijają jeden za drugim. Lekcje, nauka, prace domowe, samotne wieczory... rozmyślanie o Tomie i, rzecz jasna, nocne rozmowy z Draconem Malfoyem. Życie Ginny Weasley toczyło się cały czas tak samo, bez żadnych radykalnych zmian. Czasami wybrała się na spacer po błoniach z Demelzą, a czasem ku jej rozpaczy Ron, Hermiona i Harry próbowali ją gdzieś wyciągnąć z Pokoju Wspólnego Gryfonów, czy też dormitorium w którym spędzała chwile samotności. Raz czy dwa odwiedziła też Hagrida. Cokolwiek jednak nie robiła, w jej głowie cały czas znajdował się Tom - odkąd jej odpowiedział nie miała odwagi go "wzywać", pomimo tego że bardzo ją kusiła ta opcja. Gdyby tak mogła się komuś wygadać, gdyby był ktoś, kto zrozumiał by jej problem, kto by wysłuchał, nie oceniał...
       I wtedy pomyślała o pewnej osobie.
       Draco Malfoy.
       Odkąd pierwszy raz spotkali się na Wieży Astronomicznej ,los chciał by zobaczyli się tam po raz kolejny, i jeszcze kolejny, i kolejny... Ginny nie potrafiła tego zliczyć. Nie umawiali się, jednak jakimś cudem ciągle tam na siebie trafiali. Widocznie oboje odnajdywali w tym miejscu spokój. Panna Weasley bardzo lubiła te spotkania. A co było dla niej najdziwniejsze Draco nie traktował jej jak wroga, czy kogoś gorszego, jak to zawsze czynił wobec członków jej rodziny. To było zaskakujące, ale Malfoy próbował ją zrozumieć. Ślizgon wielokrotnie powtarzał, że go intryguje. Wiedziała, że by jej nie oceniał, wysłuchał i starał zrozumieć. Może i ich relacje dobrze się układały, ale nadal oficjalnie pozostawali wrogami. A nuż Malfoy'owi coś odbije i wszystkim rozgada?

*
      Ciężkie tomisko zatrzasnęło się z hukiem. W powietrzu zaczęły unosić się także drobinki kurzu, które wyleciały spod starych kartek. Czarny Pan wyprostował się nagle i odłożył księgę na biurko stojące obok. Nareszcie zrozumiał skąd pochodzi tajemniczy głos, który czasami słyszał w swej głowie. Jego umysł zalała fala wspomnień. Przypomniał sobie jak starał się odzyskać dawną świetność w Komnacie Tajemnic poprzez jego dziennik - jeden z horkruksów, które stworzył wiele lat temu, aby uniknąć śmierci. Nigdy potem nie wracał do tego wydarzenia. To była jedna z jego porażek, które wciąż w głębi duszy piekły go natrętnie. Była nie istotna - aż do tej chwili. Potter mu wtedy przeszkodził, zniszczył dziennik i uratował dziewczynę. Dziewczynę, której dusza została związana z nim samym. Nastolatka powinna umrzeć, a on sam miał powrócić do swego ciała. Jednak ta dziewczyna przeżyła. Dziewczyna, która ma w sobie część jego duszy.  Jest z nim związana już na zawsze. Nazywa się Ginny Weasley.
*
        Rudowłosa Gryfonka siedziała w bibliotece, skończyła właśnie esej na zaklęcia. Odłożyła pióro na bok i zakręciła buteleczkę z atramentem. Powoli zaczęła zbierać swoje rzeczy, chciała wrócić już do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Nagle w jej głowie pojawił się obraz Toma. Zobaczyła przed oczami młodego Riddle'a, takiego jaki był w dzienniku we wspomnieniach, które jej kiedyś pokazywał. Czemu akurat teraz o nim pomyślała? Wiedziała doskonale kim on jest, co robi, ale przestało ją to przerażać. Morduje, krzywdzi, torturuje, niszczy... Nie obchodzi jej to. Widocznie ma w tym jakiś cel. Ale przecież Ginny też nie była bez winy. Też zabiła. Przejęła się tym? Ani trochę. Nie zrobiło to na niej najmniejszego wrażenia, nie miała wyrzutów sumienia. Jeśli chce być z Tomem, musi być taka jak on.
    Potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Skąd u niej teraz takie myśli? – zastanawiała się, opuszczając bibliotekę.
*
     - Coś cię trapi - usłyszała nagle głos za sobą. To nie było pytanie, tylko ewidentnie stwierdzenie faktu. Blondyn spokojnie podszedł bliżej rudowłosej.
    - Nie zauważyłam kiedy tu przyszedłeś, Draco - powiedziała Ginny, odwracając się w stronę Ślizgona.
        - Obserwuję cię już od kilku minut. Całkiem odpłynęłaś - zaśmiał się blondyn.
        - Nic mi nie jest - odparła dziewczyna.
        - Widzę, że coś jest nie tak. Od dawna chodzisz zamyślona... – dodał jakby zmartwiony.
    - Obserwujesz mnie? – zapytała podirytowana. - Odpuść, Malfoy. Nie mam ochoty o tym rozmawiać - próbowała zbyć Ślizgona. Chłopak spojrzał na nią uważnie, po czym dał jej spokój, wiedząc, że nic teraz z niej nie wyciągnie.
       Relacje tej dwójki rozwinęły się o wiele bardziej niżby rudowłosa się kiedykolwiek spodziewała. Nie byli już wrogami. Ginny bardzo lubiła jego towarzystwo. Lubiła rozmowy z nim, jego obecność. Mimo tego nie chciała mu powiedzieć, co ją trapi. Nikomu nie chciała, nie mogła powiedzieć. Jednak zaczęła powoli zdawać sobie sprawę z tego, że arystokrata może być jej jedyną drogą do celu.

*
         Mijały kolejne dni układające się w tygodnie, które z kolei tworzyły miesiące... Złocista jesień zdążyła już odejść, aby ustąpić miejsca mroźnej, śnieżnej zimie. Boże Narodzenie i koniec semestru zbliżały się nieubłagalnie. Dni mijały znów tak samo, według utartego schematu. Panna Weasley nadal rozmyślała o Tomie, próbowała uwolnić się od Złotej Trójcy Gryffindoru i rozmawiała z Draconem. Zwykła, codzienna rzeczywistość...
*
       Lord Voldemort już od tygodni przeszukiwał przeróżne księgi dotyczące horkruksów, więzi umysłowych i innych podobnych anomalii. Odkąd zdał sobie sprawę, że jest połączony z dziewczyną Weasley'ów postanowił, że musi to wykorzystać. Sprawi, że Harry Potter całkowicie upadnie. Wiedział, że jego plan jest doskonały, musiał jedynie zniewolić umysł dziewczyny. I był pewien, że mu się to uda.
*
       Ginny siedziała w pustym dormitorium. Cały czas rozmyślała... Była pewna swojej decyzji, jednak do końca nie pozbyła się wątpliwości co do Dracona. Wiedziała, że nie pójdzie wydać jej Dumbledore'owi, ale czy będzie chciał jej pomóc? Jednak wiedziała, że może to być jej jedyna szansa. Bo któż inny mógłby jej pomóc? Z wahaniem zamoczyła pióro w kałamarzu z czarnym atramentem, a potem napisała na pergaminie.

Spotkajmy się tam, gdzie zawsze. Po ciszy nocnej. GW.

      Poczekała, aż atrament wyschnie, a potem złożyła pergamin na pół i jeszcze raz na pół. Pozostał jej jeden problem - jak dostarczyć to blondynowi? Do sowiarnii już nie opłacało jej się iść... Nagle wpadła na pewien pomysł.
      - Zgredek - powiedziała w przestrzeń. Już po chwili było słychać charakterystyczny trzask, a skrzat pojawił się przed nią, nisko się kłaniając, jak zawsze zahaczając nosem o podłogę.
         - Panienka wzywała - zaskrzeczał radośnie.
        - Tak, Zgredku. Mam do ciebie ogromną prośbę - powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
      - Zgredek zrobi wszystko, co rozkaże przyjaciółka Harry'rgo Pottera - powiedział uradowany skrzat, a w oczach rozbłysły mu łzy szczęścia.
        - Możesz dostarczyć ten list Draconowi Malfoy'owi? - zapytała, a potem podała mu pergamin.
        - Oczywiście panienko - odparł skrzat, kiwając gorliwie głową, po czym zniknął.

*
       Czekała na niego już od kilku minut. Przyjdzie. Była tego pewna. Wielokrotnie jej powtarzał, że go intryguje, więc nie zignoruje tej prośby. Na pewno zżera go ciekawość. Usłyszała ciche kroki, odrobinę stłumione przez zamknięte drzwi. Ktoś się zbliżał. Minęło może kilka sekund, a drzwi otworzyły się, a za nimi zobaczyła blondyna, na którego czekała.
        - Cześć - powiedział podchodząc bliżej, zamknąwszy wcześniej drzwi.
       - Chciałam z tobą porozmawiać, Draco - powiedziała odwracając się w stronę barierki i zaczęła wpatrywać się w niebo. Chłopak także podszedł bliżej, jednak ten patrzył na dziewczynę.
       - Możesz na mnie liczyć, Ginny - powiedział pewnie, domyślając się, że jej prośba musiała mieć jakiś powód. A ona mogła na niego liczyć. Było w niej coś takiego, że nie potrafił się od niej uwolnić. Nie żeby chciał, ale zaskakiwało to nawet jego samego. Ponadto się o nią naprawdę niepokoił. Kiedy zdążył się do niej, aż tak przywiązać? Co się działo z tym zimnym i niedostępnym Malfoy’em?
       - Cały czas powtarzasz mi, że coś cię we mnie intryguje – zauważyła, na co chłopak skinął głową w celu potwierdzenia jej słów. - Chcesz wiedzieć, co naprawdę we mnie siedzi? - zapytała  nadal nie patrząc na blondyna.
      - Nie będę zaprzeczać - odparł spokojnie Draco, ale z nutą zaciekawienia w głosie. Tyle czasu go zbywała, a teraz chce się przed nim otworzyć. Chłopak był tym zaskoczony, ale jednocześnie radowało go to, że ufała mu na tyle, aby się na to zdobyć.
       - Nie jestem już tą spokojną Ginny Weasley - zaczęła swoją opowieść nastolatka. - Nawet Ginny Weasley się nie czuję. Codziennie rano zakładam maskę spokojnej uczennicy, ukochanej córki, wzorowej członkini Zakonu Feniksa. Ale to nie jestem prawdziwa ja - mówiła cały czas wpatrując się gdzieś przed siebie... Po chwili ciszy dodała - Ja... Ja jestem zła, Draco - kontynuowała. - Jestem całkowitym przeciwieństwem tej, którzy inni widzą na co dzień. Dni są dla mnie takie same, zlewają się w jedno... wiem, że nie zawsze taka byłam. Tak doskonale pamiętam Komnatę Tajemnic i wszystkie wydarzenia z nią związane. To przez ten dziennik się tak zmieniłam. Dziennik Toma Riddle'a, Lorda Voldemorta. Jego cząstka, część jego duszy, jakiś fragment jego samego od tamtej pory we mnie siedzi. Pochłania tą dobrą część mnie. Jestem zła. Przez niego taka się stałam. Żyję wśród ludzi, których nienawidzę. Moja rodzina mnie nie obchodzi. Przyjaciele? Nie mam ich. Ja zabijałam, nie miałam wyrzutów sumienia. Jestem przekonana, że nie zawahałabym się skierować różdżki w najbliższych. Nie przerażają mnie niewybaczalne. Czułam dziwną satysfakcję, gdy to zrobiłam, dziwną radość. Jak śmierciożercy – powiedziała, po czym umilkła gwałtownie.
       - Nawet niektórzy śmierciożercy mają wyrzuty sumienia - powiedział cicho Draco, patrząc na nią poważnie.
        - Ty je masz, prawda? – Zapytała spoglądając na niego. Nie odpowiedział.
     - To nie wszystko - dodała i ponownie zaczęła opowiadać. - Gdy to wszystko się stało, Tom Riddle był dla mnie niczym prywatny książę z bajki, podczas gdy jedna część szkoły szalała za Gilderoyem Lockhartem, a druga za Harrym Potterem... A ja? Ja miałam tylko jego. Jedynie dla siebie. Oszukał mnie. Porwał. Chciał wykorzystać. Potem Harry zniszczył dziennik. A Tom? Mój Tom zniknął. Ale ja nie byłam już taka sama. Zmienił mnie całkowicie. Nie da się tego się tak po prostu opisać - głos się jej łamał, jakby od nowa przeżywała to wszystko jeszcze raz.
       Nigdy nikomu o tym nie mówiła, nie sądziła, że wypowiedzenie tych słów przyniesie jej tyle trudu. Natomiast Draco widząc, co się z nią dzieje, podszedł bliżej i po prostu przytulił, nic nie mówiąc. Dziewczyna objęła go ramionami, opierając głowę na jego piersi. Widocznie tego potrzebowała. Potrzebowała bliskości drugiej osoby, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Za długo to wszystko w niej siedziało. Zbyt długo była sama.
        - Pomóż mi Draco - powiedziała po chwili. - Zaprowadź mnie do niego.
        - Zrobię wszystko byś była szczęśliwa - powiedział z troską o rudowłosą. - Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał, czując się przytłoczony, ale i zdeterminowany. Ginny spojrzała mu w oczy.

        - Jak niczego innego. - oświadczyła poważnym tonem.
Tak WIEM. Dawno nie było tu kompletnie nic. Nie, nie chcę dostać avadą kedavrą za to :). Dziękuję za wszystkie opinię pod poprzednim rozdziałem. A jak Wam się podoba ten? I zmiana szablonu? Aha, i nowe karty bohaterów są :). Pozdrawiam, Ruciakowa.

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział Czwarty

Rozdział Czwarty

Za zbetowanie dziękuję Nargli!


- Blaise, jesteś wreszcie – powiedział blondyn, gdy jego przyjaciel pojawił się przy stole Slytherinu. – Coś cię zatrzymało? – zainteresował się Malfoy.
          - Tak się złożyło, że szedłem za Weasley – zaczął Blaise od razu. – Wpadł na nią jakiś pierwszoroczny mugolak, zgadnij, co zrobiła?

         - Co takiego? – Zapytał Draco, nie bawiąc się w zgadywanki. – Chyba wszystkiego możemy się teraz po niej spodziewać - powiedział ponuro.

        - Wyzwała go od szlam – poinformował go brunet, ściszając głos.

        - Powiedziałem, że wszystkiego możemy się po niej spodziewać – powtórzył Draco, a po chwili wahania zasugerował - Może warto zacząć ją obserwować? Kto wie, co jeszcze wymyśli?

        Widać było, że młody Malfoy jest zaskoczony czynami rudowłosej.

       - Też o tym myślałem – przyznał Zabini - Tak, myślę że to dobry pomysł. Kto wie, co jeszcze wpadnie jej do głowy, prawda? - powtórzył stwierdzenie przyjaciela.

                                              ***


  Wściekła Ginny szła szybkim krokiem w kierunku Wielkiej Sali. Była niesamowicie głodna, co tylko podwajało jej złość. Jednak jej uwagę przykuł przedmiot, który leżał na podłodze. Kilka kroków od niej spoczywała niewielka książka z ciemna okładką. Ginny podeszła bliżej i wzięła ją do ręki. Na ciemnej okładce nie było żadnego tytułu, również w środku nie było żadnych zapisków. Otworzyła ją na chybił-trafił. Pusto. To był dziennik, po prostu pusty dziennik.

 Jedenastoletnia dziewczynka przeszukiwała swój kufer, aby wydobyć z niego podręcznik do zaklęć. Jest! Już miała wepchnąć książkę do plecaka, gdy zauważyła, że w środku jest inna. Wyjęła ją, zastanawiając się skąd ona się tam wzięła. Rzecz miała czarną, skórzaną okładkę, bez zbędnych ozdób. Z tylu, na samym dole, wyblakłymi literami wypisane było imię i nazwisko właściciela. Zafascynowana jedenastolatka szybko otworzyła książkę, ciekawa jakie sekrety pozna. Nie pomyliła się, był to dziennik. Jednak po chwili poczuła rozczarowanie. Z sekretów nici. Dziennik był pusty.

 Wspomnienie sprzed lat pojawiło się tak niespodziewanie. Nawet nie wiedziała, dlaczego teraz myśli o tym koszmarze. Zamknęła notes, po czym wepchnęła go do kieszeni, uprzednio rzucając na niego zaklęcie zmniejszające. Niedługo potem siedziała przy stole Gryfonów w Wielkiej Sali, zapominając o poprzednich wydarzeniach. Nie zauważyła jednak, że co jakiś czas wpatrują się w nią dwaj Ślizgoni.

Zmęczona po całym dniu nauki Ginny wieczorem znalazła się wreszcie w swoim dormitorium. Byłaby tu już dużo wcześniej, ale w Pokoju Wspólnym zatrzymali ją Harry, Ron i Hermiona. Po godzinnej męczarni w towarzystwie starszych Gryfonów udało jej się wykręcić udawanym bólem głowy i mogła ich nareszcie opuścić. Rudowłosa przypomniała sobie o dzienniku, który znalazła dzisiaj na korytarzu. Był pusty, tak jak tamten...

 Otworzyła dziennik na pierwszej stronie i pochwyciła pióro, uprzednio mocząc je w kałamarzu z czarnym atramentem. Napisała pierwsze zdanie.

  - Pamiętniku, znalazłam Cię dzisiaj, choć nie wiem skąd się wziąłeś. Jestem Ginny Weasley i chodzę do Hogw...

  Zamarła nagle i przestała pisać. Pierwsze zdanie zaczęło nagle znikać, a w końcu już go nie było. Z drugim, niedokończonym stało się po chwili tak samo.

 -Co się, u licha, dzieje - mruknęła dziewczynka, jednak nie zauważyła w tym nic podejrzanego. Po chwili, ku jeszcze większym zaskoczeniu nastolatki w dzienniku pojawiło się zdanie, napisane innym charakterem pisma. Zupełnie tak, jakby pojawiła się tam jakaś czarodziejska, niewidzialna ręka.
- Witaj, Ginny. Jestem Tom.
- Jak to zrobiłeś?
- Jestem dobry z zaklęć. Zaczarowałem ten dziennik, aby znaleźć przyjaciół.
- Chcesz żebym była Twoja przyjaciółką?
Ginny wyrwała się z zamyślenia. Znów wspomnienia sprzed lat powróciły tak nagle. Jej pierwsze zetknięcie się z Tomem, Tomem, za którym tak bardzo tęskniła. Czy ona kiedyś uwolni się od niego? Czy do już do końca życia jej myśli będą tylko i wyłącznie przy nim?
Nastolatka wzięła pióro, zamoczyła je w kałamarzu z czarnym atramentem. Zrobiła niewielkiego kleksa na pierwszej stronie. Odczekała chwilę jednak ten nie znikał. Potem rzuciła na niego kilka czarów, aż w końcu uznała, że to jest najzwyklejszy na świecie notes.

 W końcu o wiele spokojniejsza odłożyła go na półkę - w końcu nie miała zbyt wielkiego szczęścia, jeśli chodziło o dzienniki.


                               ***

  Trwała ciemna noc. Była pełnia, jedynie księżyc i gwiazdy rozpraszały mrok. Zamek pogrążony był we śnie, w ciszy. Jednak Ginny Weasley nie spała. Nie znajdowała się nawet w swoim dormitorium, tam gdzie powinna teraz być. Weasleyówna przebywała na wieży astronomicznej. To jej miejsce, to jej azyl. Uwielbiała tu przesiadywać, a dzisiaj była jedyna noc w tygodniu, gdy żadna klasa nie miała astronomii. Nikt jej nie przeszkadzał. Stała oparta rękami o barierkę, delikatny wiatr rozwiewał jej rude włosy, a ona wpatrywała się w hogwardzkie błonie skąpane blaskiem księżyca.

    Nagle usłyszała jakieś kroki na schodach. Ktoś nadchodził, jednak nie był to woźny Filch, bo jego człapanie usłyszałaby już dawno. Pozostawało jej tylko poczekać, a następnie wyprosić tego delikwenta z jej samotni. Po chwili drewniane, ciężkie drzwi otworzyły się z delikatnym skrzypieniem. Za nimi ukazał się wysoki blondyn, którego dziewczyna od razu rozpoznała. Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, ale nie zdradziła swojej obecności, czekając aż Ślizgon sam ją zauważy. Zrobił parę kroków w stronę barierek i nagle zamarł z zaskoczenia.
- Weasley! - Draco był w takim szoku, że aż odskoczył w tył.
- Malfoy – odparła krótko, uśmiechając się drwiąco.
- Nie sądziłem, że kogoś tu spotkam o tej porze - rzekł uspokojony, podchodząc bliżej niej.
- Zabawne – odparła. - Zupełnie jak ja.
- Co tu robisz?
- Nie sądzę, abym musiała ci się spowiadać, Malfoy - stwierdziła tonem ucinającym dyskusję.
- Merlinie, aleś ty drażliwa Weasley. Nikt ci się nie każe spowiadać. Zapytałem z czystej ciekawości.
 - Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - zapytała złośliwie, na co blondyn tylko się roześmiał, a następnie westchnął.
- Ja już jestem w piekle - stwierdził ponuro po chwili ciszy.

Zapadła cisza. Ciężka, męcząca. Ginny postanowiła ją przerwać, i powiedzieć że chciałaby zostać sama, jednak blondyn ją ubiegł.

- Lubię tu siedzieć, patrzeć na gwiazdy, bez chmurne niebo, wyszukiwać konstelacje...
- No proszę, czyżby Malfoy lubił coś innego oprócz wyzywania szlam? – zapytała zaskoczona, lekko drwiącym tonem.

- Jestem człowiekiem, tak samo jak ty – odparł spokojnie. – Poza tym, chyba nie tylko ja lubię wyzywać szlamy, prawda? - dodał.

- Widzę, że Zabini nie potrafi trzymać gęby na kłodkę... przeklęci Ślizgoni.

- Powiedział to tylko mnie, Weasley. Zastanawia nas, co się w tobie zmieniło...

- Nic się we mnie nie zmieniło. Dobranoc, Malfoy – powiedziała, po czym wyszła, zostawiając Dracona samego.
Jednak pytanie Ślizgona dało jej do myślenia. Co się w niej zmieniło? Nigdy wcześniej publicznie nie wyzywała nikogo od szlam, wszystkie myśli zachowywała dla siebie. Nie była taka jak dawniej i nigdy nie będzie. O tym wiedziała, ale pozostało coś jeszcze, co towarzyszyło jej przez ostatnie lata.
Tom.
 I obiecała sobie, że zrobi wszystko, aby do niego dołączyć.

No i mamy  rozdział! Na blogu wydaje się strasznie króciutki, aczkolwiek nie powala długością... Długo mnie tu nie było. Następny rozdział zacznę pewnie pisać po opublikowaniu kolejnej części NBW, wiec nie wiem ile to potrwa. Dobra wiadomosc jest taka, ze zaczełam to pisać :). A jak Wam się podoba nowa szata graficzna?Do następnego!Ruciakowa.

niedziela, 11 października 2015

LBA CZTERY Nominacje :).

Witajcie! Nie, to jeszcze nie rozdział, rozdział będzie JUTRO. Jednak dostałam cztery  nominację, więc wypadałoby wreszcie na nie odpowiedzieć, prawda?
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów jeszcze nie rozpromowanych, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.
Nominowali mnie: Maquarella, ~Pani M. , Krystian, Swarfiga, bardzo Wam dziękuje! :D
Pytania od Maquarelli:
1. Dlaczego piszesz bloga?
Bo lubię :) Lubie tworzyć przeróżne historie, wymyślać nowych bohaterów...
2. Ulubiona książka?
Serio? Mam wybrać jedną? Seria o HP całym życiem :)
3. Ulubiony serial?
Wspaniałe Stulecie. Zawsze i wszędzie :)
4. Jakim bohaterem/bohaterką książkowym chciałbyś być?
Żadnym! Ja stworzyłabym idealną wersję siebie w Hogwarcie, do którego dostałabym się przez szafę.
5. Twój autorytet?
Brak.
6. Ulubiony owoc?
Ciężko wybrać... Gruszki na przykład, poziomki są dobre, jagody są dobre... :D
7. Jaki kraj chciałabyś/chciałbyś odwiedzić?
Turcja.
8. Twoje drugie imię?
Z bierzmowania się liczy? Łucja.
9. Od kiedy piszesz bloga?
Tego? Od niedawna. 12 kwietnia opublikowałam prolog. W blogosferze jestem od jakiś 4-5 lat.
10. Co sądzisz o homoseksualistach?
Nic do nich nie mam, nie przeszkadzają mi :).
11. Co chcesz robić w życiu?
To trudne pytanie. Jednak obecnie marzy mi się praca fotografa, bądź jako grafik komputerowy. I na pewno chciałabym być szczęśliwym człowiekiem. :)
Pytania od Pani M.:
1. Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
Nie, to tylko sposób na oderwanie się od rzeczywistości :).
2. Placki, czy naleśniki?
Naleśniki!
3. Gdybyś mogła/mógł poznać dowolną postać historyczną, kto by to był i dlaczego?
Historyczną... Nie interesuję się zbytnio historią. Ale ciekawie byłoby poznać sułtana Sulejmana, Ibrahima, Hurrem i inne postacie autentyczne, które pokazane są w WS. Ciekawe jak bardzo różniło się ich życie od tego, pokazanego w serialu?
4. Najlepsza, twoim zdaniem, kreskówka z dzieciństwa?
Smerfy. Gumisie. I Tabaluga! ups, to trzy bajki xd.
5. Ulubiony film? Dlaczego akurat ten?
Brak. Mało filmów oglądam.
6. Jakie państwo chciałabyś/chciałbyś odwiedzić? Dlaczego?
Turcja. Poprzez WS zainteresowałam się trochę ich kulturą i ciekawa jestem pałacu Top Kapi.
7. Czy denerwuje cię coś w twórczości pani Rowling?
Raczej nie.
8. Ulubiony bohater literacki? Napisz o nim coś więcej.
Nie potrafię wybrać jednego! Lubię Elizabeth z "Córki Morza", Billa Weasley'a z HP, Tris z "Niezgodnej" i wielu innych.
9. Jakiej piosenki potrafisz słuchać w kółko?
Detmi "Powiedz proszę'' i Power Play - "Kochaj Mnie"
10. Masz jakąś zasadę w życiu, którą się kierujesz? Jeśli tak, to jaką?
Nie, raczej nie.
*11. Co sądzisz o blogu „dom Salazara zwariował”?
Nie czytam. Jeszcze nie, bo tytuł przyciąga wiec kiedyś na pewno się za niego zabiorę.
Pytania Krystiana:
1. Ulubiona część HP? Książka i film
Komnata Tajemnic i Czara Ognia.
2. Kiedy zacząłeś / łaś pisać pierwszego bloga w życiu? Data - w przybliżeniu.
Kwiecień chyba, 2012.
3. Czego dotyczył twój pierwszy blog?
Historia o Hermionie i Ginny Riddle. O tutaj jest to dno: klik.
4 Jaki jest twój ulubiony kolor? :D
Czarny i, zielony.
5. Gdybyś mógł/mogła spotkać jednego nauczyciela z Hagwartu, kto by to był?
Snape.
6. Gdybyś mógł /mogła nauczać w Hogwarcie, to który przedmiot byś wybrał/a?
Zaklęcia :).
7. Możesz tylko raz użyć pokoju życzeń. Co w nim będzie?
Książki xd A tak serio to nie wiem.
8. Które zwierzę weźmiesz do Hogwartu: Kota, sowę, czy ropuche?
Sowę :). Sowy są praktyczne.
9. Jest coś, co byś zmienił/a w całej serii o HP? Czyjaś śmierć, albo inny Parring?
Uśmierciłabym Rona. Nie lubię Romione. Jeśli chodzi o Weasleyów to ja Hermionę widzę z Billem, ewentualnie Fredem.
10. Pierwszy blog, którego czytałeś/aś?
Ha! Nawet go pamiętam, chociaż nie wiem jak się dokładnie nazywał. Ale był o córce Voldemorta, pamiętam, że miała na imię Katcherina, czy coś w ten deseń i przyjaźniła się z Trójcą :). Nawet pamiętam ten czarno-bordowy szablon, który na nim był. Onetowskie czasy jeszcze....
11* Co sądzisz o moim blogu? (Jeśli nie czytasz, nie musisz odpowiadać).
Jest mega! Masz całkiem fajny pomysł na tą historię.
Pytania Swarfigi:
1. Jaki jest twój ulubiony cytat i kogo?
Jest parę cytatów, które lubię, ale nie mam ulubionego.
2. Kto jest twoim ulubionym autorem/autorką?
Lubię twórczość Kinga, Sparksa, Terakowskiej. Jednak ulubionego brak.
3. Twój ulubiony parring?
Billmione, drarry, snarry dużo ich lubię :).
4. Wolisz dzień czy noc?
Ja to nocny człowiek jestem :D
5. Jaki jest twój ulubiony gatunek filmowy?
Nie oglądam filmów, jeśli już to rzadko.
6. Czy DiCaprio powinien twoim zdaniem dostać Oskara?
Nie wiem, nie wypowiadam się bo nie interesuje mnie życie celebrytów.
7. Czy wzięłabyś udział w obozie survivalowym?
Tak.
8. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
Zaklęcia.
9. Gdybyś mogła odwiedzić dowolny kraj zupełnie za darmo to gdzie byś pojechała?
Turcja. Trzeci raz te same pytanie xd :). Wyżej rozwinęłam wypowiedź.
10. Jaka jest twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
Było już :).
11. Gdybyś mogła zostać postacią z dowolnego filmu, kogo byś wybrała?
To tez już było :).

To tak: Ja nominuję:
3. Stefan
6. Kira

Pytania:
1. Ulubiony cytat.
2. Wierzysz w horoskopy?
3. Jakie znaczenie ma Twoje imię?
4. Dlaczego blogujesz?
5. Umiesz gotować? Jeśli tak to, co najlepiej Ci wychodzi?
6. Co sądzisz o weganizmie i wegetarianizmie?
7. Ulubiona pora roku i dlaczego ta?
8. Jaki kraj chcesz odwiedzić?
9. Opisz siebie jednym zdaniem.
10. Co najbardziej lubisz robić?
11. Co sądzisz o moim blogu? ( Jeśli go czytasz).

No!  To by było na tyle. Wyczekiwać jutro rozdziału. Pojawi sie pewnie późnym wieczorem :).
Pozdrawiam, Rucikowa.

sobota, 30 maja 2015

Rozdział Trzeci

Wakacje już się skończyły. Nadszedł wreszcie wrzesień a wraz z nim uczniowie powracali do szkół. Pociąg z Londynu do Hogwartu już od kilku godzin mknął po szynach zmierzając do swego celu.
Ginny już całkowicie wydobrzała po wakacyjnej walce na Pokątnej, a teraz siedziała w przedziale razem z kilkoma innymi Gryfonami z jej rocznika. Jakoś nie miała ochoty na towarzystwo swego brata i dwójki jego przyjaciół. Jednak także i tutaj nie uczestniczyła w rozmowie, a tylko w ciszy wpatrywała się w okno. Nie miała ochoty na jakiekolwiek  pogawędki.
Znudzona podniosła się ze swego miejsca i wyszła z przedziału, mówiąc wcześniej znajomym, że idzie się przejść. Kompletnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Chciała jak najszybciej być w Hogwarcie. Tylko w tym miejscu czuła się naprawdę wolna.
Rudowłosa przez kilka minut przechadzała się pociągowym korytarzem, mijając po drodze wielu uczniów. W końcu znudzona tą wędrówką, przystanęła przy jednym z okien i zaczęła po prostu wpatrywać się w przemijający krajobraz.
Draco Malfoy oraz Blaise Zabini także znajdowali się poza swym wagonem. Blondynowi zachciało się nagle czegoś słodkiego, dlatego też poszukiwali starszej pani, która zawsze sprzedawała słodycze.
- Zobacz, kto tam stoi – rzekł nagle Malfoy zatrzymując się i wskazał postać przed sobą.
- To przecież Weasley – zauważył Blaise. Dziewczyna najwyraźniej usłyszała rozmowę, ponieważ spojrzała w ich kierunku, jednak, gdy zobaczyła dwójkę Ślizgonów natychmiast odwróciła głowę z powrotem w stronę okna.  Ślizgoni popatrzyli na siebie, a potem podeszli bliżej samotnej Gryfonki.
- Czego chcecie? – warknęła w ich stronę, widząc, że Ślizgoni nie mają zamiaru przemieścić się gdzieś indziej.
- Weasley, nie unoś się póki jesteśmy mili – powiedział Malfoy, na co rudowłosa jedynie prychnęła.
- Mam lepsze zajęcia niż rozmawianie z wami.
- Ciekawe, jakie? – Zainteresował się Blaise. – Może rzucanie zaklęć uśmiercających na śmierciożerców? – Podsunął cicho Zabini. Cale szczęście, że w tej chwili nikt więcej nie kręcił się po korytarzu! Dziewczynę zaniepokoiło to, że oni cokolwiek wiedzą, jednak nie dała po sobie niczego poznać.
- Nie wiem, o co ci chodzi, Zabini – warknęła gniewnie rudowłosa. – Co ty do cholery jasnej pleciesz?
- Oj wiesz i to bardzo dobrze. Myślisz, że nikt cię nie widział na Pokątnej?
- Każdy czasem bywa na Pokątnej – odparła wymijająco. – Wiesz, to miejsce gdzie normalni czarodzieje robią zakupy i takie tam…
- Weasley przestań udawać świętą. Widziałem cię. Wiem, jakimi zaklęciami walczyłaś. Zastanawia mnie tylko skąd ty znasz klątwy czarnomagiczne.
- Nie twój interes. I radzę ci trzymać gębę na kłódkę, bo może być z tobą źle, jeśli komukolwiek coś powiesz. Do ciebie też mówię, Malfoy – próbowała jakoś wybrnąć z tej dziwnej sytuacji.
- Spokojnie, nikomu nie powiedziałem, próbował złagodzić sytuację Ślizgon. - Choć Snape już podobno węszy, czy ktoś w tym waszym zakonie nie wie więcej niż powinien. I nie musisz mi grozić, rudzielcu – dodał.
- Ostrzegam cię Zabini.
- Cały miesiąc leczyłem skutki twojej klątwy, Weasley – stwierdził spokojnie Blaise. – Jednak nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Nie myśl sobie, że na nie odpowiem. A teraz z łaski swojej dajcie mi… SPRÓBUJ JESZCZE RAZ WEJŚĆ DO MOJEJ GŁOWY, A NIE RĘCZE ZA SIEBIE! – Wrzasnęła nagle na Blaisa. Dopiero, co wyczuła czyjąś obecność w swoim umyśle. Na chwile zapomniała, że ma do czynienia z tymi przeklętymi Ślizgonami.
- Nic nie zrobiłem! – Próbował bronić się Ślizgon.
- Widzę, że i oklumencję umiesz – zauważył Malfoy z niezadowoleniem.
- Ty, wredny Ślizgoński…
- Dobra, koniec przedstawienia – powiedział Blaise, zauważając, że nagle na korytarzu przybywa uczniów. Musiał ich z przedziałów wywołać wrzask rudowłosej. – Jeszcze nie skończyliśmy Weasley – stwierdził spokojnie Blaise, na co Ginevra tylko prychnęła. Szybko powróciła do swojego przedziału, z którego nie wyszła do końca podróży roztrząsając słowa starszego Ślizgona.
***
         Ginny wreszcie znalazła się w swoim łóżku w przytulnej wieży Gryffindoru. Dzień był trochę męczący, dlatego też jak najszybciej chciała usnąć, aby na jutrzejszych lekcjach nie przysypiać. Była trochę senna, a jak zwykle przed snem w jej głowie gościły przeróżne fantazje. Tak często myślała o Tomie, że był po porostu częścią jej świata.
- Tak bardzo pragnę być z tobą, Tom…
- Kim ty jesteś? – Usłyszała nagle głos w swojej głowie, którego kompletnie się nie spodziewała. To był głos Toma. Z wrażenia aż usiadła na łóżku.
- Ginny, wszystko w porządku? -  Zapytała Demelza Robbins, która dzieliła z nią dormitorium.
- Nic mi nie jest – mruknęła Ginny i powrotem się położyła, odwracając się plecami do koleżanki.
Tak się tym wszystkim przejęła, że nie potrafiła odpowiedzieć Tomowi… Jednak nagle spadła na nią jedna myśl. Jej Tom przecież nie istnieje. To nie jej prywatny książę z dziennika jej odpowiedział. Istniało tylko jedno wyjaśnienie, to Lord Voldemort. Nagle dziewczynę ogarnęło przerażenie. Za każdym razem, gdy wołała swojego Toma, to wszystko musiał słyszeć Czarny Pan, jednak nie miał pojęcia, kim ona jest. Nie zdawał sobie sprawy z więzi między nimi, bo Ginny podejrzewała, że takowa istnieje. Jak inaczej mogłaby wyjaśnić to, że posiada wiedzę Toma i niektóre jego wspomnienia? I co ma z tym faktem zrobić?
***
         Nastał kolejny dzień, który zapowiadał się całkiem nieźle. Przynajmniej dopóki Ginny z kimś się nie zderzyła na korytarzu, gdy szła na śniadanie.  Jakiś pierwszoroczniak wybiegł z za zakrętu i z impetem uderzył w rudowłosą.
         - Uważaj jak chodzisz?! – wykrzyknęła. – Nie nauczono cię, że nie biega się po korytarzu? Gdzieś ty się wychował, dzieciaku! – Rudowłosa była wściekła.
         - P-Prze-ee-praszam! – wyjąkał przestraszony jedenastolatek. – Nie wiedziałem. Jaa n-nie znam się na za-aa-sadach w Hogwarcie, Mo i rodzice to mugole i nie… - próbował jakoś tłumaczyć się hogwartczyk.
         - Jeszcze tu stoisz? – warknęła na niego. – Lepiej zejdź mi z drogi! – Gdy tylko to powiedziała, jedenastolatek od razu jej posłuchał.
         - Puchońska szlama – wymamrotała troszkę za głośno. Ginny ucieszyła się, że tego dnia wybrała się sama na śniadanie. Gdyby szła z bratem i jego przyjaciółmi, czy nawet z Demelzą, musiałaby udawać grzeczniutką Gryfonkę. Ale nie teraz, w tej chwili spokojnie mogła nakrzyczeć na tego małego Puchona…
         - Chyba się nie przesłyszałem? – odezwał się głos za nią. – Chociaż pewnie nie, teraz powinienem się wszystkiego po tobie spodziewać, Ginevro Weasley. Ciekawi mnie jedno…
         Dziewczyna odwróciła się, choć od razu poznała ten głos. Za nią szedł Blaise Zabini.

         - Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Zabini? – Wycedziła do Ślizgona.- Lepiej nie interesuj się moimi sprawami, bo zupełnie przypadkiem – zaakcentowała – coś może ci się stać. A teraz żegnam – rzekła, po czym odwróciła się na pięcie i w jeszcze gorszym humorze powędrowała w stronę Wielkiej Sali na śniadanie.

Kolejny rozdział za nami. Dziękuję za wszelki komentarze pod poprzednim wpisem. W zasadzie tyle mam do powiedzenia.Ruciakowa.

piątek, 1 maja 2015

Rozdział Drugi + LBA

EDIT: Rozdział poprawiony 28.08.17r., niebetowany.
Nastał kolejny dzień, z pozoru wydający się być taki, jak wszystkie inne. Ginny nadal przebywała w sklepie swoich braci, gdzie pracowała. Tak naprawdę te zajęcie ją bardzo satysfakcjonowało, bowiem było oderwaniem od nudnej rzeczywistości. 

Do zamknięcia sklepu pozostawało jeszcze kilka godzin, dziś znów była sama, bez swych rozrabiających braci. Obsługiwała właśnie jednego z klientów, kiedy oboje usłyszeli donośny wrzask i hałasy dochodzące z zewnątrz. 

– Co się tam dzieje? – Wyrwało się Ginny, która szybko podeszła do okna, aby cokolwiek dojrzeć. Zobaczyła, że na ulicy rozpętało się jakieś zamieszanie. 

– To śmierciożercy! – wykrzyknął klient, zauważając postać w czarnych szatach i w masce. Ginevra także ich spostrzegła. – Trzeba natychmiast powiadomić Ministerstwo Magii – powiedział nie okazując ani cienia strachu i wyczarował szybko mówiącego patronusa. Gdy tylko przesłał wiadomość tam, gdzie trzeba, wybiegł na ulicę, aby pomóc walczącym ludziom. 

Natomiast Ginny stała tak przez kilka chwil i wpatrywała się w toczącą się na zewnątrz bitwę. Dopiero, gdy zobaczyła, że przybyło kilkunastu członków z Zakonu Feniksa, otrząsnęła się z amoku i wybiegła ze sklepu, aby ruszyć w wir walki. Przecież i ona do nich należała, musiała im natychmiast pomóc, zwłaszcza, że dość dobrze władała różdżką i znała wiele klątw i uroków.. 

Bitwa trwała już od jakiegoś czasu i ciągle się nie kończyła. Mimo, że ludzie walczący ze śmierciożercami mieli liczebną przewagę, słudzy Czarnego Pana nie poddawali się, pokonując kolejne osoby i siejąc postrach poprzez posługiwanie się czarna magią. Jednym z nich był młody chłopak uczęszczający do Hogwartu, z domu Salazara Slytherina. Również i śmierciożercy do swych szeregów rekrutowali coraz to młodszych ludzi, tak samo jak i Zakon. 

Blaise Zabini kilka metrów dalej zobaczył rudowłosą dziewczynę, którą znał z Hogwartu. Ginevra Weasley właśnie pokonywała jednego ze śmierciożerców. Chłopak już miał cisnąć w nią jakimś paskudnym zaklęciem, kiedy z różdżki dziewczyny wyleciał zielony promień klątwy uśmiercającej i ugodził prosto w śmierciożercę, z którym dopiero co walczyła. Zabini był zdezorientowany, dosłownie stanął jak wryty, widząc iż jego sprzymierzeniec padł martwy. Gdzie Weasley się tego nauczyła? Jednak nie było dane mu dłużej się nad tym zastanawiać, bo już musiał walczyć z kolejną osobą. 

Ginny całkowicie wkręciła się w wir walki. Pokonywała śmierciożerców jednego za drugim. Zawsze była dobra z Obrony Przed Czarną Magią, ale teraz, po tym, gdy kilka dni temu jej umysł zalała fala nowej wiedzy i to z zakresu czarnej magii, nie wahała się jej używać. Dzięki temu była jeszcze skuteczniejsza i roznosiła wszystkich przeciwników w pył. Sama oberwała paroma klątwami, ale nie były one na tyle poważne, aby przeszkodziły jej w walce. 

Blaise obserwował rudowłosą dziewczynę już od jakiegoś czasu. Bardzo go zainteresowała. Zauważył, że używa nie tylko zaklęć uśmiercających, ale też kilku innych, które powodują śmierć i to w bolesnych męczarniach. Tylko pojawiało się jedno pytanie; skąd ona znała czarną magię? Blaise pokonał jakiegoś mężczyznę, z którym właśnie walczył, kawałek dalej Weasley, także pozbyła się swojego przeciwnika. Zauważyła go i skierowała w jego stronę. 

– Jasna cholera – zaklął, widząc, że ona już go atakuje. Wiedział już, do czego jest zdolna Weasley i wolałby uniknąć starcia z nią. Klątwy obojga śmigały jedna za drugą, choć ona raczej nie zdawała sobie sprawy z tego, z kim walczy. Żadne z nich się jednak nie poddawało. 

Nagle na ulicy Pokątnej zaczęli teleportować się aurorzy. To trochę zdezorientowało śmierciożerców, a także sprawiło, że większość z nich pouciekała. Blaise Zabini także to zrobił, jednak nim zdążył zniknąć Weasley ugodziła go jedną z mrocznych klątw. 

*** 

– Wszystko w porządku, Blaise? – Zapytał Draco Malfoy, który postanowił odwiedzić Zabiniego. Chłopak nadal zbierał się po walce na Pokątnej. Jedna z klątw, którą dostał poważnie naruszyła jego stan zdrowia. 

– Malfoy – przywitał się Ślizgon. – Jakoś się pozbieram przed Hogwartem – odparł chłopak na pozór beztrosko. Choć Malfoy tego nie ukazywał, Blaise wiedział, że jego przyjaciel się martwi. Mówił o tym już sam fakt, iż pofatygował się do niego w odwiedziny. 

– Podobno dostałeś jakąś czarno magiczną klątwą – zagadnął blondyn. – Snape nie ma pojęcia, kto z Zakonu mógłby ją znać – dodał zaintrygowany Malfoy. 

– Nie tylko ludzie z Zakonu tam byli, Pokątna była zatłoczona, gdy atakowaliśmy – stwierdził Blaise. 

– Też prawda – zgodził się Malfoy. Wydawało się, że temat jest zakończony, jednak Blaise postanowił się podzielić z przyjacielem swoim odkryciem. 

– Ja wiem, kto to zrobił – odezwał się ponownie Zabini. – To Weasley. 

– Wieprzlej? – Wykrzyknął zaskoczony blondyn, niedowierzając w słowa swego przyjaciela. Nie spodziewałby się zaawansowanej magii po Ronaldzie Weasley’u, który tak naprawdę był istną ofermą.– Żartujesz, prawda? – zapytał. – Powiedz, że żartujesz, Blaise. 

Zabini zaśmiał się, widząc reakcję przyjaciela. No, ale kto spodziewałby się takiego czyny, po którymkolwiek Weasley’u? 

– Ginny Weasley – uściślił szybko chłopak. – Ona jest jakaś dziwna – stwierdził Ślizgon. – Miałem okazję sprzątnąć ją zaklęciem i chciałem to nawet zrobić, a wtedy zobaczyłem, że ona na jednego z naszych rzuciła klątwę uśmiercającą – wyjaśniał wychowanek domu Węża. – Wyobrażasz to sobie, Draco? 

– CO ZROBIŁA?! – wykrzyknął zaskoczony blondyn. 

– Zabiła jednego z naszych – powtórzył Blaise spokojnie. – Avadą Kedavrą, tak po prostu. Sam tym byłem tak zaskoczony, że zapomniałem, że miałem w nią czymś strzelić, a potem widziałem jak rzuca wiele innych czarno magicznych klątw – tłumaczył dalej Ślizgon. – W końcu doszło do tego, że zaczęliśmy walczyć, a gdy miałem się przenieść palnęła we mnie zaklęciem. I oto efekty – zakończył nastolatek, wskazując na swój stan. Blaise oberwał klątwą, która spowodowała mnóstwo ran, nie chcących się tak łatwo zagoić. 

– To jest po prostu nieprawdopodobne! Głupia, Weasley? – nadal niedowierzał blondyn. Nie mieściło mu się w głowie, iż Gryfonka byłby zdolna do czegoś takiego. 

– Jak widać nie taka głupia – zauważył cierpko Blaise. 

– Gdzie ona mogła się tego nauczyć? – zainteresował się blondyn, ,intensywnie się nad tym zastanawiając. 

– Tego nie wiem. Według Snape’a w Zakonie nie ma raczej wielu osób, które znają aż tak zaawansowaną czarną magię. Wydaje mi się, że on o niej nie ma pojęcia – dodał Zabini z namysłem. 

– Coś mi tu po prostu śmierdzi… Wiadomo, że Czarny Pan od dawna podejrzewa Severusa, może Zakon kazał ją tego nauczyć, a Snape to ukrywa? – Zastanawiał się głośno Malfoy. 

– To możliwe – przyznał rację przyjacielowi. – Albo jest jeszcze jedna możliwość. Weasley po prostu zmądrzała – zasugerował nastolatek. 

– Tak sądzisz? – Zapytał Malfoy, marszcząc czoło, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał. 

– Nie wiem. Staram się brać pod uwagę każdą ewentualność – wyjaśnił spokojnie chłopak. 

– I tak trzeba od tej pory na nią uważać – zakomenderował Malfoy. – Wygląda na to, że jest niebezpieczna. 

*** 

Wyczerpana Ginny padła na kanapę w salonie, gdy tylko pojawiła się w domu, podtrzymywana przez Freda, z którym to się teleportowała. Rudowłosa strasznie osłabła, ponieważ straciła dość sporo krwi. Pod koniec bitwy dostała jakimś zaklęciem w nogę, które sprawiło, że na jej kończynie pojawiła się głęboka rana. Jednak Ginny na początku się tym zbytnio nie przejęła i mimo bólu walczyła dalej. 

Od razu podbiegła do niej Molly Weasley i zaczęła wymachiwać różdżką nad raną córki. To było ostatnie, co Ginevra pamiętała z tamtego dnia. 

Gdy Ginny nagle otworzyła oczy, dookoła panowała ciemność, jednak nieco rozjaśniana blaskiem księżyca, który widniał za oknem. Po chwili nastolatka zorientowała się, że leży właśnie na łóżku, w swym pokoju. Musieli ja tu przenieść, gdy opatrzyli jej ranę, a ona odpłynęła. Dziewczyna usiadła i sięgnęła ręką do nogi, miała na niej bandaż. Z powrotem się położyła, jednak wiedziała, że nie da rady teraz zasnąć. Przypomniała sobie jak w sklepie obsługiwała jednego z klientów, a potem zaczęły się zamieszki na Pokątnej. Pamiętała jak wpadła w wir walki, pomagając innym ludziom na ulicy walczącym ze śmierciożercami. Właśnie zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy kogoś zabiła. Nigdy wcześniej nie rzucała klątwy uśmiercającej, a w ferworze walki nie miała przed tym żadnych oporów. Przypomniała sobie moment, gdy po raz pierwszy wypowiedziała te dwa magiczne słowa, a potem z jej różdżki wyleciał zielony promień klątwy i ugodził w śmierciożercę, w którego celowała. Miała przed oczami jego obraz, znów widziała jak upada na ziemię. Czy żałowała tego? Czy żałowała, że pozbawiła kogoś członka rodziny, przyjaciela, odebrała mu plany i marzenia? Nie. Ginevra Weasley nie miała absolutnie żadnych wyrzutów sumienia. Nie przejmowała się tym, co zrobiła. Za każdym razem, gdy wypowiadała te dwa słowa, a zrobiła to kilkakrotnie podczas tej bitwy, czuła jakąś dziwną ekscytację. Magię buzującą w jej ciele, która wydostawała się na wolność. Dwa słowa, jeden promień i nikt już jej nie mógł nic zrobić. Czuła się silniejsza, wygrana. Dzięki czarnej magii stała się potężniejsza od większości członków Zakonu. Ta świadomość dawała jej dziwne poczucie wyższości. Dziewczynę ogarnęła niesamowita satysfakcja z tego powodu. Ona jeszcze im wszystkim pokaże, że z nią się nie zadziera. Nikt nie będzie śmiał sprzeciwić się Ginevrze Weasley. Choć nie to było najważniejsze. Ginny miała jeszcze jedno pragnienie, które było dla niej priorytetem. 

Chciała znów spotkać Toma. 

Tom. Tom Riddle. To był jej prywatny książę z bajki. Nadal pamiętała jak te kilka lat temu miała jego dziennik, jak mu się zwierzała i zaprzyjaźniła z chłopcem, który mieszkał wśród starych kartek. Teraz Ginny wiedziała, że to było dla niej niebezpieczne, ale oddałaby wszystko, aby jeszcze raz spotkać jej Toma. Był wtedy tylko jej. Trzy czwarte dziewcząt z Hogwartu wzdychało do Lockharta, a ona miała własnego rycerza. Tylko ona wiedziała wtedy o jego istnieniu. Tom Riddle był jej prywatnym księciem z bajki. Wydawało się, że istniał tylko dla niej. 

– Gdzie jesteś, Tom? – Wyszeptała w ciemność. A potem niespodziewanie w jej umyśle pojawił się dziwny obraz. Zobaczyła postać odzianą w czarne szaty śmierciożerców. Na twarzy miała maskę, jednak kaptur nie był zarzucony na głowę. Widziała długie, rude włosy. Jej włosy. Ginny zobaczyła siebie w szatach śmierciożerców. A potem pojawił się obok Czarny Pan. 

To Lord Voldemort był jej Tomem. 

Podświadomie Ginny wiedziała, w jaki sposób może do niego dotrzeć. Już od dawna tego pragnęła, jednak czy uda jej się osiągnąć swój cel? Zastanawiała się kiedyś nad tą opcją, choć nie była przekonana. Ale teraz była pewna swego. Chciała znaleźć się koło Toma. Jemu zawdzięczała to, kim jest teraz. Gdyby nie on nie byłby tak potężna, nie byłby taka, jak teraz. 

Już podjęła decyzję. 
Niebawem nadejdzie czas, kiedy maska opadnie.
Witam! Jak widzicie powyżej jest już drugi rozdział, w którym akcja trochę się rozkręca. Co powiecie na jego temat? Podoba się? Przy okazji chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i każde wyświetlenie na blogu. Aż uśmiech pojawia się na twarzy, gdy to wszystko widzę. Dziękuję także Anastasi za nominację do Liebster Blog Award, która widzicie poniżej ;).
Przypomnijmy czym jest LBA:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”
Pytania:
Czy Harry Potter miał wpływ na to kim (lub czym. mwuahaha) jesteś teraz?Najmniej prawdopodobny pairing w rozległej krainie opowiadań potterowskich?
Harry Potter to moje dzieciństwo, wychowałam się na tym, więc sądzę, ze tak. Parring? Malfoy/Filch XD Nie wiem, pewnie sporo by ich się znalazło :).
Kim byłabyś w świecie Harry'ego (zawód, dom, strona [jasna|ciemna])?
Czarownica || Slytherin || Zawód: Śmierciożerca. || Tyle w temacie :)
Czy jakieś Fan Fiction wstrząsnęło tobą tak bardzo, że przez jakiś czas nie mogłaś czytać nic innego?
Aż tak bardzo to chyba nie xd Nie pamiętam...
Ulubiony eliksir, nauczyciel, zaklęcie i przedmiot.
Zaklęcie to będzie Cruciatus (ach, mój dawny nick!) Przedmiot: zaklęcia, eliksir: brak, nauczyciel: Lupin.
Piosenka, która motywuje cię do działania to...?
Nie ma takiej.
Wolisz czasy Huncwotów, Złotej Trójcy czy Nowego Pokolenia?
Złotej Trójcy.
Jesteś realistką, optymistką czy pesymistką?
Ze mnie trochę taka realistka, ale troszkę z optymistycznym nastawieniem ;)
Czy gdybyś miała wybrać między przystąpieniem do Zakonu Feniksa lub Śmierciożerców, jaką decyzję byś podjęła?
Decyzja ciężka by była... Ogólnie bardziej pasują mi te klimaty śmierciożerców i wgl... Jednak, gdyby to była prawda, nie wiem, czy potrafiłabym być taka jak oni...
Co sądzisz o Albusie Dumbledore (starym fanatyku dropsów :B)?
W książce jest jak najbardziej jest ok, lubię jego postać nawet. Jednak w fanfiction wolę go jako takiego "ukrytego Voldemorta"
Czy masz cel, do którego dążysz?
Tak.
Czy będzie gorący romans między Voldziem i Zdrajcą?
Pisałam już o tym w komentarzach. Nie będzie tu romansu między nimi.
Nominuję:
Bellatrix Lestrangę, która pisze świetną historię o Hermionie Lestrange.
Rzan, która jest świetną tłumaczką fanfików :)
Hanaki Lucipher, której to twórczość bardzo mi się podoba, choć mam jeszcze kilka rozdziałów do nadrobienia...
Daniel King, który świetnie, na swój sposób wykreował postać Harry'ego.
Krystian Nowak, który tak samo jak ja uwielbia Slytherin.
Slytherinka, która tworzy fajne miniaturki
Malinka9166, której minaturki ubóstwiam

Nie mam więcej osób, więc jeśli ktoś chce odpowiedzieć na poniższe pytania, może czuć się prze ze mnie nominowany :)
Pytania:
1. Czytasz książki? Jeśli tak to jakie najczęściej? Podaj trzy ulubione.
2. Co Cię zainspirowało do pisania?
3. Od jak dawna Harry Potter jest w Twoim życiu?
4. O co poprosisz, gdybyś miał/a jedno życzenie?
5. Ulubiona postać z HP?
6. Lord Voldemort czy Albus Dumbledore?
7. Do jakich fanfomów należysz?
8. Słuchasz w tej chwili jakiejś piosenki? Jeśli tak to jakiej? 
9. Twoje trzy ulubione piosenki.
10. Trzy ulubione filmy.
11. Czy wierzysz w istnienie przyjaźni damsko-męskiej?

uff... pytania za mną, najgorsza część LBA.
Chyba tyle będzie na dzisiaj. 
Pozdrawiam
Ruciakowa :)

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział Pierwszy

EDIT; Rozdział poprawiony 28.08.17r., niebetowany.

Ginny powoli przemierzała kręte schody aby dotrzeć do kuchni, która znajdowała się na parterze. Po raz kolejny jej rodzicielka ją wołała. Matka dziewczyny zapewne chciała, aby córka jej w czymś pomogła, bo o cóż innego mogłoby chodzić? Niechętnie, ale rudowłosa wyszła ze swojego pokoju, który był jej swoistą kryjówką przed światem i kierowała się w stronę kuchni. W końcu cały czas gra rolę wzorowej córeczki. Dziewczyna była nieco zirytowana. Z każdym dniem coraz bardziej ją denerwowało przebywanie w jej rodzinnym domu, coraz bardziej się tutaj dusiła, zupełnie jakby pętały ją jakieś więzy, jakby brakowało jej oddechu. Chciała wrócić do szkoły. Nie musiałaby patrzeć wtedy na swoich rodziców, rodzeństwo, dom, który znienawidziła, który był dla niej niczym więzienie. Dusiła się, traciła oddech, czuła jakby na jej dłoniach zacisnęły się pęta, które ją zniewalały. W Hogwarcie przynamniej mogłaby się zaszyć w jakimś spokojnym miejscu, w samotności ze swymi myślami – tak jak lubiła najbardziej. Jedynie musiałaby czasem znosić Harry’ego, Rona i Hermionę, ale z nimi lepiej dawała sobie radę niż z resztą domowników. Tak bardzo brakowało jej tej wolności, którą miała w szkole. 

Dziewczyna przekroczyła wreszcie próg kuchni i już miała zapytać, o co tym razem chodzi, ale wtedy zauważyła, że w pomieszczeniu znajdują się nie tylko jej rodzice, ale też jej starszy brat Ronald, Hermiona oraz Harry i ku jej ogromnemu zdziwieniu Albus Dumbledore – dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, do której uczęszczali. 

– Dzień dobry, panie profesorze – przywitała się uprzejmie rudowłosa. Obecność dyrektora Hogwartu w ich domu była ogromnym zaskoczeniem dla młodej panny Weasley i nie napawała jej zbytnim optymizmem. Do tej pory pojawiał się u nich tylko na spotkaniach Zakonu Feniksa, na których młodzież oczywiście nie bywała, jednak Ginny to nie wadziło. Przyłączenie się do tej durnej w jej mniemaniu organizacji to jedna z ostatnich rzeczy, na którą miałby ochotę. Samego dyrektora Hogwartu także nie lubiła. Ogromnie żałowała, że w czerwcu nie udało się go zabić Malfoy’owi. A tak nie wiele brakowało! Niestety na wieży pojawił się Faweks i zabrał stamtąd dyrektora Hogwartu. A mogłoby być tak pięknie! – rozmarzyła się córka Weasley’ów. 

– Panna Weasley, dobrze, że już jesteś – powiedział wesoło staruszek, jednak obrzucił ją przenikliwym spojrzeniem. Ginny pamiętała, że zawsze spoglądał na nią w ten szczególny sposób, jakby szukał w niej jakiejś skazy, czy innej oznaki, iż coś jest nie tak. 

– Stało się coś, panie profesorze? – Zapytał Harry, który odrobinę się niecierpliwił. Wszyscy zastanawiali się, po co Dumbledore chciał się z nimi spotkać, zwłaszcza trójka przyjaciół. Ginny natomiast nie była jakoś szczególnie zainteresowana. 

– Oczywiście, że nie! – Uspokoił ich od razu nauczyciel. – Chciałem z wami porozmawiać o pewnej niezwykle istotnej sprawie. Wojna zbliża się nieubłaganie, a nas jest nadal o wiele mniej niż śmierciożerców. Wiem, że was młodych walka na pewno nie ominie, zwłaszcza ciebie, Harry – rzekł spoglądając na czarnowłosego młodzieńca. – Dlatego też mam dla was pewną propozycję. Jeśli chcecie, możecie przyłączyć się do Zakonu Feniksa już teraz. Co wy na to? Oczywiście nikt nie będzie miał wam za złe, jeśli tego nie zrobicie. Strach to normalna rzecz w tych czasach – wyjaśnił spokojnie nauczyciel. 

– Chyba pan zna moją odpowiedź, profesorze – odparł spokojnie Harry, a Dumbledore uśmiechnął się i pokiwał głową. – Będę walczył – dodał czarnowłosy chłopak z determinacją. Harry i tak nie miał wyjścia, wszyscy mieli takową świadomość. Było to także poniekąd przykre, bowiem każdy oprócz Wybrańca mógł dokonać wyboru. 

– Ja także się przyłączę – stwierdził Ron. – Nie mogę zostawić Harry’ego samego, prawda? 

– Panna Granger? – Zapytał Dumbledore. 

– To chyba oczywiste, panie profesorze. Będę do końca walczyć za przyjaciół – odparła wyniośle mugolaczka. – Jednak, czy jest jakiś sposób, aby chronić moich rodziców? Są mugolami – przypomniała mu brązowowłosa. 

– Oczywiście, Hermiono, zajmę się tym – uspokoił dziewczynę, na której twarzy pojawiła się ulga. – Panna Weasley? – Zapytał, spoglądając na Ginny. 

W twoich snach, Dumbledore – pomyślała nastolatka. 

– Ja także nie zostawię przyjaciół – odparła krótko, choć wszystko w niej krzyczało, aby tego nie robić. Jednak, czy miała jakikolwiek wybór? Co powiedziałaby reszta, gdyby jako jedyna się wyłamała? To zaczęłoby rodzić wątpliwości, a wokół niej mogłoby pojawić się zainteresowanie innych. To było ostatnie czego pragnęła, choć lista pragnień rudowłosej wcale nie była długa. 

– Więc widzimy się wszyscy na jutrzejszym spotkaniu Zakonu – poinformował spokojnie dyrektor Hogwartu. – Jutro dowiecie się więcej i zapewne dostaniecie pierwsze zadania – poinformował stary nauczyciel. 

Wkopałaś się, Ginny – pozmyśla nastolatka. Nie mogła odmówić. Cała jej rodzina jest w Zakonie, nie mogła być wyjątkiem. Nadal musi grać swą rolę przykładnej córeczki. Kiedy ta męka dobiegnie końca? 

*** 

Letnie wakacje trwają w najlepsze i póki co jest jeszcze kilkanaście dni do ich końca. Minął już cały lipiec i nastał wciąż słoneczny sierpień. Ginny Weasley niedługo po tym jak dołączyła do Zakonu Feniksa zaczęła pracować w sklepie u Freda i George’a, którzy potrzebowali pomocy, a ona sama na razie nie miała wyznaczonego konkretnego zadania. Jej bracia teraz skupiali się na tym by ulepszyć ich wyroby tak, aby można było wykorzystać je przeciw śmierciożerom, dlatego też nie mogli na razie zajmować się sklepem. Chcieli zatrudnić jeszcze jedna osobę, a rudowłosa pierwsza zgłosiła się na ochotniczkę do pomocy im wykręcając się tym, że nie ma żadnego zadania, a chce także się na coś przydać. Była to dla niej szansa na wyrwanie się z codziennej, wakacyjnej rzeczywistości. Zdawała sobie sprawę, z tego, że jeśli będzie przesiadywać w sklepie całe dnie, to nie musi oglądać swej rodziny i przyjaciół. Czyż to nie wspaniała perspektywa? Nikt oczywiście nie miał nic przeciwko. 

Kilka dni temu, Ginevra dostała wypłatę za pracę w sklepie przez cały miesiąc. Jej bracia nawet nie przyjmowali do widomości tego, że ona im tylko pomaga, więc wypłacili jej pensję tak jak innym pracownikom. Tak w zasadzie dla Ginny było to na rękę i zbytnio nie oponowała, choć oczywiście udawała, że nie muszą, a ona jest tam z nimi całkowicie bezinteresownie. Wiedziała, że pieniądze zawsze się przydadzą, a jej bracia zarabiali krocie. Po za tym miała w planach pewien wydatek, który zamierzała dzisiaj zrealizować. 

Tego dnia sklep zamknęła kilka minut wcześniej niż zwykle, zresztą i tak klientów nie było już od jakiejś godziny. Zabrała ze sobą z domu dodatkową bluzkę, którą teraz przetransmutowała w pelerynę z głębokim kapturem. Gdy tylko miała pewność, że nikt niepowołany jej nie widzi, czym prędzej udała się na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. W tamtejszej księgarni kupiła książkę do nauki czarnej magii dla początkujących czarowników. To był jej cel już od jakiegoś czasu, bowiem Ginny bardzo pragnęła poznać tajniki mrocznej sztuki. Wreszcie jej się udało poczynić ku temu odpowiednie kroki! Potem wróciła do domu, pozbywając się peleryny, która wróciła do stanu poprzedniego, czyli bluzki, którą dziewczyna zabrała z domu, a pomniejszoną księgę ukryła w kieszeni. Nikt niczego nie zauważył. 

*** 

Mroki cichej i ciemna nocy już dawno otuliły świat. Rudowłosa czarownica siedziała na łóżku, z księgą na kolanach. Mroki nocy rozpraszała białym światłem ze swej magicznej różdżki, którą trzymała w dłoni. Właśnie zabrała się za księgę o czarnej magii, którą dzisiaj zakupiła. Już od pierwszej strony miała wrażenie, że trzyma w dłoniach coś znajomego, zupełnie tak, jakby już zetknęła się z tą książką w przeszłości. Miała wrażenie, że ta wiedza przebywała gdzieś w zakamarkach jej umysłu, a teraz powraca z zapomnienia. I nagle stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Oczyma wyobraźni ujrzała nastoletniego chłopaka, który czytał tą samą książkę, co ona. Bez trudu go rozpoznała. 

– Tom – wyszeptała Ginny, bowiem od razu zrozumiała kogo ujrzała. 

Obraz znikł tak samo szybko jak się pojawił, jednak ona wciąż go pamiętała. W tym samym momencie zauważyła, że coś się zmieniło. Ona po prostu wiedziała, co będzie dalej w księdze. W tej, ale i wielu innych z zakresu czarnej magii. To, co umiał młody Tom Riddle, potrafi teraz i ona. Domyślała się już wcześniej, że to zasługa więzi między nimi, która musiała powstać na jej pierwszym roku. Już kiedyś przeżyła coś takiego. Słuchała wykładów nauczycieli na zajęciach, a nagle uświadomiła sobie, że ona to wszystko potrafi. Tak było i tym razem. Nigdy wcześniej z czarną magią nie miała styczności, ale Tom miał, a oni byli ze sobą w jakiś sposób połączeni. Teraz, gdy Ginny wreszcie zabrała się za tą dziedzinę magii, odblokowały się kolejne partie wiedzy, które były w jej umyśle, a ona tego nie pamiętała. Ile razy jej się to jeszcze przytrafi? 

Dziewczynie podobał jej się taki obrót sprawy. Zaoszczędziła dzięki temu na czasie, nie musiała się uczyć. Była pewna, że posiada ta wiedzę nie tylko w teorii, ale też i w praktyce. Zawsze tak było. Znała jakieś zaklęcie w teorii? Potrafiła je rzucić już za pierwszym podejściem. Była jedną z lepszych uczennic na swoim roczniku, każdy myślał, że po prostu się dużo uczyła, nikt nie wiedział, że prawda była zupełnie inna. 

Nastolatka podniosła się z zajmowanego łóżka i ukryła księgę pod obluzowaną deską w podłodze. Harry kilkakrotnie mówił, że na Privet Drive w swoim pokoju ma taki właśnie schowek, więc i ona znalazła taki u siebie w pokoju. Rudowłosa doszła do wniosku, że to jest całkiem nie głupi pomysł i pozwoliła sobie zapożyczyć go od Wybrańca, oczywiście nikt o tym nie miał pojęcia. 

– Nox – szepnęła, a w pokoju nastała ciemność. Rudowłosa położyła się, chcąc już zasnąć, aby móc zmierzyć się z dniem nastepnym. 

Gdzie jesteś, Tom? Pomóż mi! Pomyślała, nim zmorzył ją sen. 

*** 

Gdzie jesteś, Tom? Pomóż mi!

Lord Voldemort nagle otworzył oczy. Coś gwałtownie wyrwało go z głębokiego snu, w którym właśnie trwał. 
Głos. 
Słyszał kobietę. Kobietę, która była z nim w jakiś sposób związana. Czuł to, jednak nie miał pojęcia skąd się wzięła nagle w jego umyśle. Kim ona była? Kto ośmielił się używać jego dawnego imienia? Tego Czarny Pan jeszcze nie wiedział.
Witajcie! Jak widzicie wyżej rozdział pierwszy dodany, jak się podoba? Pojawiły się także karty bohaterów w odpowiedniej zakładce ;)Pozdrawiam!Ruciakowa.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Prolog.

EDIT: 27.08.17Rr. Prolog poprawiony, niebetowany.

Maska.
Codziennie na jej twarzy widniała nieprzenikniona maska. Tylko ona sama o tym wiedziała. Cale jej dotychczasowe życie było zwykłą grą. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, dziewczyna już od czterech lat udawała kogoś, kim nie jest. Grała kogoś, kim była w przeszłości.
Ginevra Weasley tak naprawdę nie była taka, jak sądzili wszyscy otaczający ją ludzie.
Nastolatka każdego dnia uśmiechała się do swoich rodziców, rodzeństwa, przyjaciół, których miała zawsze obok siebie, tych samych, którzy otaczali ją bezinteresowną miłością. Mówiła, jak bardzo ich kocha, ale jej słowa były puste, pozbawione wyrazu, wyprane z uczuć, o których tak zawzięcie rozprawiała.
Tak naprawdę nienawidziła ich wszystkich.
Brzydziła się ich.
Miała ogromną ochotę sięgnąć po różdżkę i wypowiedzieć dwa magiczne słowa zaklęcia uśmiercającego, a potem z ogromnym uśmiechem obserwowałaby, jak zielony promień trafia w każdą z tych osób, która darzyła ją miłością. To załatwiłoby wszelkie problemy.
Dzień, w którym z pozoru zwykły dziennik Toma Riddle’a dostał się w ręce jedenastoletniej dziewczynki, zmienił jej życie raz na zawsze. To przez niego zmuszona była codziennie zakładać maskę na twarz. A to sprawiało, że nienawidziła jeszcze bardziej tych, których powinna kochać. Musiała ukrywać przed nimi jaka była naprawdę, bowiem gdyby było inaczej, uznaliby ją za szaloną, za niezrównoważoną. Która jedenastoletnia dziewczynka pragnie śmierci swoich bliskich?
Jednak… Jedenastoletnia dziewczynka dorosła, odeszła bezpowrotnie, a na jej obliczu, choć starszym nadal gości maska. Pewnego dnia jej prawdziwa twarz ujrzy światło dzienne, a maska zniknie raz na zawsze.

Jedenastoletnia dziewczynka wreszcie będzie szczęśliwa, jednak czy na pewno?

Witam na nowym blogu. Ta historia będzie poświęcona Ginny Weasley, ale nie takiej, jaką znają ją wszyscy inni. Tu poznamy jej prawdziwe oblicze. Zaciekawieni? Zapraszam do śledzenia tej historii. ;)Pozdrawiam! Ruciakowa Niedoskonała.